piątek, 19 września 2014

Rozdział 23

8 miesięcy później …
         Natalia
         Dużo się zmieniło w moim życiu. Najbardziej widoczną zmianą jest to, że mieszkam teraz u Kuby. Uparł się. Powiedział, że jak się do niego nie wprowadzę, to on przyjdzie do mnie. Poddałam się. Szczerze trochę bałam się rodziców Kuby, ale okazało się, że są bardzo miłymi ludźmi. Drugą wspaniałą rzeczą jest to, że ukończyłam szkołę bez zbędnych plotek na mój temat. Nie miałam zbytnio dużego brzucha, ale i tak nosiłam luźne ciuchy. A co do szkoły to jest pewna rzecz, którą mogę się pochwalić. A nawet dwie! Edukację w liceum ukończyłam z najlepszą średnią i najlepszym wynikiem maturalnym w szkole. I jeszcze jedno. Co prawda przypadkiem, zagrałam w serialu, ale się liczy. Jadąc do Toma, postanowiłam odwiedzić go na planie. I wtedy okazało się, że jeden statysta nawalił. Jak reżyser mnie zobaczył, stwierdził, że spadłam mu z nieba i dam radę, bo i tak nic nie mówię. W końcu dowiedziałam się, że moja rola sprowadza się do prowadzenia psa policyjnego. A wakacje zakończyłam pobytem w Chorwacji z Kubą, Maćkiem i Majką.
         Teraz mamy 24 grudnia i jestem sama w domu. Może i jestem trochę dziwna, ale puściłam sobie kolędy i, sprzątając w kuchni, śpiewam. Kuba i pan Rafał poszli załatwiać jakieś sprawy, Maciek jest u Majki, a pani Małgosia poszła na drugą stronę, do dziadków chłopaków, u których mamy spędzać tę Wigilię.
         Młody kopie niesamowicie. Podobno chłopcy tak mają. Rozmawiałam z Susanne na temat ciąży i powiedziała, że Oliver mocniej kopał niż Nicole. Ciekawa jestem jak to będzie wyglądać. Kaja śmieje się, że może będę z tych nielicznych co urodzą w tym dniu, na który mają termin. Przez to co działo się z moją biologiczną matką, jestem bardziej obserwowana. Jak na razie wszystko wygląda wspaniale.
Majka
         Przez to, że Natka była wspaniałą przewodniczącą szkoły, ja muszę cierpieć. Mimo iż nie jest to takie złe, to bardzo wkurzające. Zawsze jak jest jakiś problem to do mnie. Rodzice śmieją się, że wyjdzie mi to lepiej niż nauka. Tak dobrze mi idzie tylko dlatego, że konsultuję się z moją kochaną poprzedniczką. Niestety, bycie przewodniczącym jest męczące, ponieważ trzeba myśleć o różnych akcjach każdego dnia. Dzisiaj obmyślam temat styczniowej dyskoteki i nie mam pomysłu na motyw.
         - Cześć, mycho. – usłyszałam jego głos.
         - Hej. - podeszłam do niego i dałam mu całusa.
         - Co się stało?
         - Nie mam pomysłu na motyw dyskoteki.
         - Mówiłem ci, żebyś nie porywała się z motyką na słońce. – usiadł na moim łóżku.
         - Ty jeszcze zobaczysz, że wbiję taką motykę w te słońce. –usiadłam mu na kolanach i zaczęłam go całować.
         Lubię jak ktoś podcina mi skrzydła. Zwłaszcza jeżeli robi to tak słodko. Niestety, długo się nie nacieszyłam tym naszym szczęściem. Czułam jak wibruje mu telefon.
         - Odbierz go. – rozkazałam mu.
         Z niechęcią wcisnął zieloną słuchawkę. To była Natka. Zrozumiałam tylko, że Maciek musi wracać. Tylko nie wiedziałam co ma znaczyć ta panika w oczach. Złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do kuchni. Tam dopiero wyjaśnił o co chodzi. Wsiedliśmy razem z mamą do samochodu i pojechaliśmy do jego domu.
Maciek
         Nie wiedziałem, dlaczego Nata do mnie dzwoni. Dopiero jak odebrałem i usłyszałem jej przerażony głos, wiedziałem, że coś się stało. Bełkotała coś, że to już, że to już się zaczęło. Złapałem Majkę za rękę i pobiegłem do ich matki, bo przecież ona jest położną. Powiedziała, że powinna teraz wychodzić do szpitala, ale oni mogą poczekać. Wsiedliśmy wszyscy do mojego samochodu i ruszyliśmy na pomoc Natce. Po krótkim czasie staliśmy pod drzwiami. Oczywiście drzwi były otwarte, więc bez problemu weszliśmy do środka. Bez problemu, bo nie miałem kluczy do domu. Natka siedziała na kanapie i trzymała się za brzuch. Przynieśliśmy wszystko co było potrzebne i zabraliśmy ją do szpitala. Pani Agata poinformowała Kaję, że Natka rodzi, więc jak podjechaliśmy pod szpital ona czekała już na nas. Zabrała ją na salę porodową, a ja wtedy oprzytomniałem, że Kuba musi tu być. W sumie to dziwne było, że do mnie zadzwoniła, a nie do niego. Wziąłem telefon, znalazłem go w swojej liście kontaktowej i dzwonię. I teraz rozumiem dlaczego do mnie. Temu idiocie rozładowała się komórka. Zadzwoniłem do ojca. Ten odebrał.
         - Co się dzieje Maciek? – usłyszałem jego głos.
         - Kuba jest z tobą, prawda?
         - Tak, ale co się dzieje?
         - My jesteśmy w szpitalu …
         - Jak to w szpitalu?! – przerwał mi w połowie zdania.
         - Przyjeżdżajcie tu, bo ojciec przegapi narodziny syna.
         - Zaraz będziemy.
Majka
         Siedzimy tu jakieś pare minut, a ja czuję jakby to była wieczność. Kaja matki nie wpuściła. Powiedziała, że mama wie jakie są zasady. Maciek powiedział, że Kuba zaraz będzie. Mama dzwoniła do ojca, ale on powiedział, że jeszcze musi sprawdzić jedną rzecz i przyjedzie. Przez tą całą jej historię naprawdę się boję. Tak jak ja zawsze siedziałam, teraz nie mogę. Z tego zdenerwowania chodzę po korytarzu w tę i z powrotem. Zastanawiam się czy wszystko będzie dobrze. Nie wiem jak długo się tak zastanawiałam, ale zobaczyłam Kubę i pana Rafała, a zaraz za nimi przybiegła pani Małgosia. Matka przygotowała Kubę i wpuściła go na salę porodową. Czekaliśmy jeszcze tak dłuższy czas. W końcu wyszła Kaja i powiedziała, że wszystko jest w porządku z dzieckiem i Natką. Kamień z serca mi spadł. Poszliśmy do sali, w której leżała Natalia.
Natalia
         Jaka ja jestem szczęśliwa. Mam teraz dwóch wspaniałych mężczyzn przy sobie. Na całe szczęście Wojtek jest zdrowy i dostał 10 punktów. Teraz wszyscy zbiegli się do sali.
         - Jaki mały jest śliczny. – pierwsza oczywiście musiała odezwać się Majka.
         - A jak mu w końcu daliście na imię? – tym razem odezwał się tata.
         - Wojtek. – oznajmił z dumą Kuba.
         - Nie żeby coś, ale on jest strasznie podobny do ciebie, Kuba. – Majka drążyła temat wyglądu.
         - Ale uśmiech ma po Natce. – odpowiedział jej mój kochany mężczyzna.

         Reszta dnia minęła na pogawędce. Do Majki, Maćka, rodziców moich i Kuby dołączyli jeszcze Szymon z rodzicami oraz Tom, Susanne, Nicole i Oliver, którzy mieli przyjechać do Polski na Wigilię do rodziców. W tym całym szczęściu minął nam dzień. Niestety był też moment smutny, a może i tragiczny. Kaja zrobiła mi badania i gdy wszyscy poszli do domu, powiedziała jakie są wyniki. Zmartwiło ją to, dlaczego poród przebiegł tak trudno. Teraz już wie. Brak mi hormonu, który odpowiada za poród, ale najważniejsze – dzięki niemu kobieta ma pokarm. A zatem nie mam pokarmu. Jak się o tym dowiedziałam to nie mogłam wytrzymać i się rozpłakałam. Dla kobiety to chyba najgorsza wiadomość. Kuba dowiedział się, że w czasie pobytu w szpitalu będę dostawać mleko dla małego. Zmęczona tym całym szokiem poszłam spać.
_________________________________________
Witam po dłuższej przerwie. Powinnam mieć dla Was dobre wiadomości, ale takich nie mam. Niestety zbliżamy się wielkimi krokami do końca opowiadania.
Pozdrawiam ;)

1 komentarz:

  1. OJ jak tu się słodko zrobiło . Szkoda, że już niedługo koniec :( Bardzo lubie to opowiadanie :) Trzymaj sie, ;)

    OdpowiedzUsuń