piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 12 - Oczami Kuby

Jak zwykle nic mi nie powiedziała. Jak zwykle dowiaduję się ostatni. Jak zwykle moje plany legły w gruzach. Czemu los jest tak okrutny dla mnie? Nie wiem i za pewne się nie dowiem. Moja dziewczyna pojechała sobie do ojca na weekend, a ja będę miał konkurs. To są Mistrzostwa Polski, ale ważne dla mnie. Jak każde inne. Majka za pewne na zawodach będzie i Maciek będzie miał wsparcie, a ja? Ja jak zwykle ten pechowiec. Trzeba wrócić do domu, już nic nie zdołam pod tą szkołą. Po drugiej stronie ulicy widzę tego byłego chłopaka Natki z jakąś dziewczyną. Teraz sobie przypominam to ta jego nowa. To są wrodzy mojej dziewczyny czyli też i moi. Idę do domu, aż tu nagle ona do mnie podchodzi.
- Hej, ty jesteś tym nowym Natki?
- Bo co?- powiedziałem. Nie miałem ochoty z nią gadać.
- Na początek to Monika jestem. Skoro jesteś jej chłopakiem to zapewne wiesz kim dla niej jest ten niemiecki aktor, co? – spytała się.
- Posłuchaj mnie. Nie będę ci mówił kim on jest dla niej, mogę ci tylko powiedzieć, że jest z rodziny.
- Czy to jest ktoś bliski? – złapała mnie za rękę.
Nic nie powiedziałem, wyrwałem swoją dłoń z jej uścisku i poszedłem w kierunku domu. Pomyślałem sobie, że jest kompletną idiotką. Po co się w ogóle wtrąca w życie Natki? Co ją obchodzi rodzina kogoś innego? Nie ma swojej? Nic z tego nie rozumiałem. Cieszyłem się, że to już ostatnia klasa licealna i Natka nie będzie musiała się z nią dłużej użerać. Wróciłem do domu, chciałem usiąść i odpocząć chwilę, ale nie, pewien osobnik domu musiał mi popsuć plany.
- Kuba, zbieraj się. Idziemy na trening. – oznajmił mi mój brat.
- To już? – nie mogłem uwierzyć.
- Tak. Za 10 minut mamy trening.
Faktycznie. Za 10 minut miał zacząć się trening. No cóż. Nie było wyjścia. Jutro konkurs drużynowy, a po jutrze indywidualny. Poszedłem do pokoju, wziąłem potrzebne rzeczy i zszedłem na dół. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Czekali tam na nas koledzy i trener. Po 3 godzinach treningu, trener puścił nas wszystkich do domu.
- Tylko pamiętajcie, że musicie wypocząć na jutrzejszy konkurs.
- Dobrze – odpowiedzieliśmy prawie zgodnym chórem.
Nagle mój telefon zawibrował. Miałem nadzieję, że to Natka, ale nie. To była Łucja. Czego ona mogła chcieć? Nie wiem. Kazała mi przyjść do restauracji jej rodziców. Na dworze na Maćka czekała Majka. Powiedziałem im, że mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia i poszedłem w kierunku restauracji. Po kilku, może kilkunastu minutach spaceru dotarłem na miejsce.
- Dzień dobry, jest Łucja? – spytałem się jej taty.
- Dzień dobry. Oczywiście, że jest. Zaraz ją zawołam. – odpowiedział
- Dziękuję. – po paru sekundach przyszła Łucja.
- Hej Kuba. Mam do ciebie sprawę. – zaczęła.
- Cześć. Mów o co chodzi.
- Wiesz co, to nie jest dobre miejsce.
- Chodź na górę do nas. Tam będziemy mogli spokojnie porozmawiać i nikt nam nie będzie przeszkadzać. – uśmiechnęła się. - Chcesz coś do picia? – spytała się, gdy siedziałem na sofie.
- Nie, dzięki. Możesz powiedzieć o co chodzi? – podeszła i usiadła na fotelu.
- Bo wiesz … za cztery dni są urodziny Natki. Okrągła dziewiętnastka …
- I w związku z tym?
- Myślałam, żeby zrobić jej imprezę niespodziankę.
- No dobra. Ale co niby byśmy mieli zrobić?
- Zaprosilibyśmy jej tatę z rodziną, Majkę z rodziną i Maćka.
- Dobry pomysł.
- I jeszcze jej trenera od tenisa.
- Żeby nie było też z rodziną.
- No właśnie. Dobra, czyli gości już mamy.
- Tylko gdzie my to zrobimy?
- Tutaj, w restauracji. Niedługo ona i tak będzie moja, a rodzice na pewno się zgodzą. Tylko jak ją tu zwabić?
- Powiem jej, że przyjdę po nią pod szkołę. Ale tak naprawdę nie przyjdę.
- Świetnie. Wtedy ona będzie się martwić i pójdzie do ciebie. A ciebie tam nie będzie …
- Powiem rodzicom, żeby jak przyjdzie powiedzieli jej, że jestem u ciebie w restauracji.
- I wtedy przyjdzie tu, a że będzie ciemno to zapali światło i my wtedy krzykniemy „niespodzianka”.
Po ustaleniu reszty drobiazgów wróciłem do domu. Ten pomysł naprawdę mi się podobał. Nie mogłem się doczekać reakcji Natki. Miałem szczęście i zastałem w domu zakochaną parę. Powiedziałem im o planie Sosny. Oboje byli zachwyceni tym planem. Poprosiłem Majkę, żeby powiedziała swoim rodzicom. I został jeszcze jeden punkt. Kto poinformuje jej ojca? Majka powiedziała, że podkradnie numer do niego i razem coś wykombinujemy. Uznałem to za dobry pomysł. Zaoferowała się też, że poprosi swojego ojca, żeby zaprosił trenera. To była akurat drobnostka, ponieważ pan Paweł był menadżerem klubu, w którym trenowała Natalia.
- Dobra, ale kto zrobi tort? – wtrącił się Maciek.
- Mama Sosny, pani Alicja, powiedziała, że zrobi. – oznajmiłem.
- Ale  jak zwabimy Natkę do restauracji? – spytała się Majka.
- Normalnie. Powiem jej, że pójdę po nią pod szkołę, choć tak na prawdę nie pójdę. Trzeba będzie powiedzieć rodzicom, żeby powiedzieli jej jak tu przyjdzie, że ma pójść do Sosny.
Po dokładnych wyjaśnieniach poszedłem do salonu. Włączyłem TV i zacząłem oglądać jakiś film. Po jakiejś godzinie Maciek powiedział, że idzie odprowadzić Majkę. Chyba nie mogli się rozstać, bo dopiero po pół godzinie wrócił. I od razu poszedł do swojego pokoju, mówiąc, że trzeba odpocząć przed jutrzejszym konkursem. Ja stwierdziłem, że zrobię to samo i też poszedłem do swojego pokoju. Sprawdziłem telefon czy dostałem jakąś wiadomość. Tak! Natalka napisała:

Cześć skarbie.
Dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonu? Tęsknie i to bardzo. Ma świetny pokój, a jutro jadę na plan zdjęciowy z Tomem. Nie mogę się doczekać. Szkoda, że cię nie ma. Trzymam kciuki za jutrzejszy konkurs. Wygracie! Wszyscy w to wierzymy! Kocham cię! <3

Odpisałem jej:

Cześć słońce.
Przepraszam, że nie mogłem odebrać telefonu, ale telefon zostawiłem w pokoju i poszedłem na spacer. Też żałuję, że mnie nie ma przy tobie i dzięki za te słowa. Ja też cię kocham.

Odłożyłem telefon i położyłem się do łóżka. Jakoś nie mogłem zasnąć, więc postanowiłem sprawdzić w jakim filmie gra jej tata. Znalazłem! To jest „Alarm für Cobra 11 - Die Autobahnpolizei", czyli "Kobra - Oddział Specjalny". Zmęczony tymi poszukiwaniami w końcu zasnąłem.
_____________________________________________
Ten rozdział dedykuję mojej wiernej czytelniczce – charlotte!!! Dziękuję ci, że to coś czytasz i jeszcze się nie zniechęciłaś. Ja wiem, że Mistrzostwa Polski odbywały się w dni: wtorek i środa, ale myślę, że mi wybaczycie jak napiszę, że obyły się w weekend. Ten jakże mały element mi bardzo przeszkadzał. No, ale w końcu opowiadanie to czysta fikcja literacka!!! CZYTASZ = KOMENTUJ!!! Jeżeli chcecie być na bieżąco to kliknijcie, żeby mnie OBSERWOWAĆ!!!  Pozdrawiam Was ;) 

2 komentarze:

  1. Dziękuję bardzo kochana za dedykację :) Mi przeniesienie Mistrzostw Polski na weekend w ogóle nie przeszkadza. Rozdział świetny! Pomysł Sosny z urodzinową niespodzianką rewelacyjny. Martwię się tylko tym, czy Natka oby napewno trafi do restauracji? Mam nadzieję, że tak :D Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, trafić trafi, ale na pewno będzie wściekła. Pozdrawiam ;) i dziękuję za komentarz.

      Usuń